...
Show More
Zacznę od tego, że naprawdę uwielbiam pierwszą część tej “serii”. Kiedy sięgnęłam po tę książkę, miałam dość duże wymagania. Jednak, niestety, lekko się zawiodłam. Już po pierwszych rozdziałach pojawiła się w mojej głowie myśl - czy ta książka jest naprawdę komukolwiek potrzebna? Nie wnosi nic odkrywczego i, niestety, jest dość powtarzalna. Ciężko mi było przeczytać kolejne akapity. Fabuła, jeśli można ją tak nazwać, bo nadal nie jestem pewna, o czym ta powieść jest, nie była porywająca ani nawet zaskakująca. Czego też mi bardzo brakowało to ta charakterystyczna dla Hellera groteska. W poprzednim tomie każda scena była prześmiewcza. Czasem czułam się aż niezręcznie, śmiejąc się na książce o II Wojnie Światowej, ale to w jakiś sposób grało. Tu natomiast niektóre sceny są satyryczne, a inne tak poważne, że cała koncepcja trochę mi się rozjeżdżała. Jakbym czytał rozdział jednej książki, a następny z kompletnie innej beczki. Rozumiem, że temat jest poważny, bo życie weteranów to ciężka sprawa, ale wielu już pokazało, że o rzeczach ważnych można pisać z humorem. Wiem, że dużo nawiązuje do “Paragrafu 22”, ale sprzedaje się to jako całość, więc tak też powinno funkcjonować. A tu klops. Z jednej strony fani oryginalnej powieści poczują się zawiedzeni, a z drugiej - bez jej znajomości nie warto czytać kontynuacji, bo nie będzie miała sensu. Wydaje mi się, że Heller po wielu średnio odebranych książkach postanowił wrócić do tego, co przyniosło mu sławę. Ta teoria tłumaczy również wtrącanie do “P22-bis” postaci z innych swoich powieści - taka subtelna autopromocja. Nie jest to jednak książka zła. Mnie po prostu zawiodła, przez co skierowało moją uwagę na to, co mi nie pasowało. Jednak niektóre rozdziały czytało mi się naprawdę świetnie. Po prostu całość wypada dość mizernie, zwłaszcza świeżo po skończeniu poprzedniej części, która była dla mnie subiektywnie lepsza.